czwartek, 29 stycznia 2015

Liebster Awards cz.2

 Kolejne zgłoszenie mamy z tego blogu http://ff-niallhoran.blogspot.com/2015/01/lba-1.html od Dalila


 1. Lato czy zima ?
a) Księżniczka Własnej Bajki : Lato oczywiście
b) PrincesssOfSeas :Zima

2. Obraz czy fotografia ?
a) KWB : Fotografia
b) POS :Zależy jaki obraz :D

3. Twoje marzenie ?
a) KWB : Oczywiście spotkać One Direction :)
b) POS : Zostać reżyserką koncertów

4. Kot czy pies ?
a) KWB : Nie mogę wybrać
b) POS : Pies

5. Jak masz na imie ?
a) KWB : Kamila
b) POS : Julia

6. Ulubiony cytat ?
a) KWB : "Hahahahahahhahahha" by Niall Horan :D
b) POS : "Nigdy nie jest tak źle, że nie mogłoby być gorzej i nigdy nie jest tak dobrze, że nie mogło by być lepiej"

7.  Ulubiony piosenkarz/zespół ?
a) KWB :  Piosenkarza nie mam mam Piosenkarke Ariana Grande i One Direction
b) POS : Piosenkarka: Beyonce Zespół; One Direction, a z piosenkarzami to różnie bywa.

8. Ulubiona modelka ?
a) KWB : Barbara Palvin, Miranda Kerr, Alessandra Ambrosio, Lily Aldridge, Cara Delevingne , Douttzen Kroes , Candice Swanepoel , Behati Prinsloo, Karlie Kloss, Linsday Sellingson.
b) POS :  SIGRID AGREN!

9. Co cię skłoniło do założenia bloga ?
a) KBW :Po prostu tak się jakoś zgadałyśmy się i się stworzyło :D
b)  POS :  KWB mi to zaproponowała i zrobiłyśmy to

10.  Jak i gdzie spędziłabyś wymarzone wakacje?
a) KWB : Z rodziną w Anglii <3
b) POS : Cały czas na łódce, gdzieś na morzu.

11.  Czy sądzisz, że jesteś osobą tolerancyjną?
a)  KWB : Raczej nie
b) POS : Raczej nie :P

Nie mamy pomysłów na nominacje więc nie ma tym razem :)

Liebster Awards cz.1

Nasze zdziwienie było ogromne kiedy dowiedziałyśmy się o zgłoszeniach, no ale przejdźmy do odpowiedzi.

Pierwsze zgłoszenie dostaliśmy od bieber crush z bloga Destiny oto odpowiedzi :

1. Jak długo piszesz opowiadania :
a) Księżniczka Własnej Bajki : piszę już około 2 lat :)
b) PrincesssOfSeas : Od lata 2013

2. Co cię inspiruje i dlaczego ?
a) KWB : Inspirują mnie inne opowiadania np. Black, ponieważ to dzięki nim chcę mi się pisać dalej blogi :P
b)POS : Jeśli chodzi o pisanie to różne wydarzenia, moje sny, a jeśli o życie to mój tata.

3. Ulubione opowiadanie :
a)KWB :Igrzyska Śmierci
b) POS : Em, chyba chodzi o książki to Igrzyska Śmierci.

4. Czego nienawidzisz w ludziach ?
a)KWB :   Nienawidzę chytrych ludzi i zarozumiałych
b)POS : Przebiegłości i tego, gdy komuś pomagam, a ten mnie potem ma w głębokim poważaniu.

5. Twoje ulubione ff ?
a)KWB : Zdecydowanie Black.
b)POS :  Prince Of Seven Seas!

6. Gdzie i dlaczego chciałabyś pojechać ?
a)KWB : Moim marzeniem było pojechać to Anglii, do kraju gdzie mieszka mój ulubiony zespół(chyba nie muszę mówić jaki :P), ale skoro ono się spełniło to moim następnym jest Irlandia, ponieważ chcę zobaczyć dom Nialla i ogólnie poznać ten kraj :).
b)POS : Bardzo, ale to bardzo chciałabym pojechać na Safari, może do Keni. Chciałabym poznać kulturę afrykańską i zobaczyć dzikie zwierzęta w naturze.

7.Masz jakieś hobby oprócz pisania ?
a)KWB : Podróże i jazda na rolkach.
b)POS :  Żeglarstwo i czytanie książek!

8. Ulubiona książka ?
KWB & POS : Już odpowiedziałyśmy na to pytanie powyżej :).

9.  Ulubiona pisarka/ulubiony pisarz?
a) KWB : Niestety nie umiem wybrać jednego :(
b) POS :  Rick Riordan i Suzanne Collins!

10. Czego byś nigdy nie wybaczyła ?
a)KWB : Zdrady ani rozgadania moich sekretów.
b)POS :  Gdybym miała chłopaka (o ile ktoś mnie zechce) to tego, jakby mnie uderzył.

11. Co najbardziej podoba ci się w twoim opowiadaniu ?
a)KWB : Fabuła.
b)POS :  Uczucia Courtney.

Blogi zgłoszone przez nas :

1. Green Arrow opowiada :3
2, Lucyfer
3. Over Again

Pytania od nas :
1. Z którym ze swoich bohaterów najbardziej się utożsamiasz ?
2. Czy wiesz co to wardburg ?
3. Jaka jest twoja wymarzona kariera ?
4. Jakie 3 rzeczy zabrałabyś na bezludną wyspe ?
5. Dlaczego zechciałyście pisać blog ?
6. Wasza ulubiona postać i czemu ona ?
7. Ulubiony seria blogowa ?
8. Od kiedy zaczęłaś "pracować" z bloggerem ?
9. Która z waszych postaci najbardziej przypomina i dlaczego tak uważasz ?
10. Ulubiony film ?
11. Ulubiona/y aktorka/aktor ?

Chapitre 3

 /Przepraszam bardzo to moja wina, że nie było tyle rodziału , ponieważ nie miałam jak go napisać. No wiecie trzeba poprawiać oceny na półrocze. Ale wróciłam i macie rozdział więc życzę miłego czytania/


          Siedziałam na kanapie w salonie z kawą w ręku i moją ulubioną książką. O Niallu starałam się zapomnieć jak najbardziej lecz te 2 lata nic nie dały. Spojrzałam na zdjęcie na kominku i zobaczyłam nas na pierwszej prawdziwej randce. Patrzyłam w ten jeden punkt, a z oczu poleciały łzy. Przypomniała mi się piosenka Nialla i całego zespołu Spaces. Śpiewał tam : "Who’s gonna be the first to say goodbye?". Z moich ust wyszły cicho słowa "Ja kochanie" po czym przykryłam sie kocem, odłożyłam kubek z kawą i książkę.
         Tylko się ułożyłam i zadzwonił mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że to szef. Miałam się stawić w firmie. Musimy ustalić temat kolejnej gazety i jestem im akurat do tego potrzebna, chociaż oni znają się lepiej.  Powoli zeszłam z kanapy i skierowałam się do kuchni. Z małego koszyczka wyjęłam klucze do mojego samochodu, czarnego Range'a Rover'a. Skierowałam się w stronę korytarza, założyłam na siebie mój beżowy płaszczyk i botki w tym samym kolorze. Przyznam jak na jesień w Paryżu była ładna pogoda. Powoli wyszłam za drzwi, a następnie je zakluczyłam. Spojrzałam na parking gdzie stało moje auto i skierowałam się do niego. Po paru minutach byłam przed redakcją.
       Otworzyłam powoli drzwi, przywitałam się z panią Margaret sprzątaczką i poszłam do windy. Musiałam wjechać na najwyższe piętro, czyli 5 bo tam odbywały się wszystkie obrady. Zapukałam lekko, a potem weszłam powoli. Wszyscy już byli,ja jak zwykle ostatnia, tylko tym razem wina szefa bo mi ostatni powiedział. Nazywa się Louis Tomlinson. Tak ten Louis, z One Direction. Od razu chciałam zrezygnować się, że to on będzie moim szefem. Obiecał mi, że nikt inny z chłopaków nie dowie się o tym gdzie mieszkam, gdzie pracuje. Nie znajdą mnie. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Tomlinsona.
- Jak miło, że się zjawiłaś, a teraz usiądź - po czym wskazał krzesło koło siebie. Niechętnie skierowałam się w tamtą stronę. Tylko usiadłam on zaczął rozmawiać na temat nowego projektu.
- Postanowiliśmy razem z moimi znajomymi, że przylecą tutaj i pomogą nam z kampanią. Będzie to polegać na tym, że wybiorę osoby, które będą z nimi pozowały do zdjęć. Oczywiście dziewczyny tylko i wyłącznie. - Spojrzałam przerażona na moją współpracownicę Lily, a następnie na szefa.
- Czy mogę cię na chwile porwać ? - warknęłam.
- J... Jasne - odpowiedział niepewnie. Wiedział, że mi się to nie spodoba. Powoli otworzyłam drzwi i czekałam na jego przyjście. Nie pojawiał się dość długo więc zajrzałam do środka. Czy on właśnie całuje moją współpracownice ?! Tego już nie wytrzymam. Podeszłam tam pewnym krokiem i zaczęłam go ciągnąć za ucho za mną.
- Kurwa to boli. Puść mnie.
- Tak to się załatwia jak ktoś nie chce przyjść. - Kopnęłam mocno w drzwi i wyrzuciłam go na korytarz.
- Po pierwsze jesteś moim przyjacielem, ale muszę ci przywalić. - Po czym walnęłam go prosto w twarz.
- Ale jestem też twoim szefem. I mogę cię zwolnić. - Przycisnęłam go mocno do ściany, a nawet udało mi się go podnieś chociaż ważył może dwa razy więcej niż ja.
- Czy masz coś jeszcze do powiedzenia - zapytałam już nieźle wkurzona. Kiwnął przecząco głową na co go opuściła. Jednak dla pewności zablokowałam mu drogę ucieczki. Teraz się nasłuchasz Tomlinson.
- Po pierwsze jak ty możesz ? Masz Harre'ego ty dupku. - Powiedziałam po czym walnęłam go w twarz jeszcze raz ponieważ przypomniała mi się sytuacja w biurze.
- On się nie dowie nie ma jak. - Opowiedział po czym uśmiechnął się tryumująco.
- Przecież on tu przyjedzie mogę mu powiedzieć.
- Nie powiesz.
-Oj powiem tylko dla dobra sprawy. Do zobaczenia potem. Nie spieprz tego. - Dałam mu buziaka w policzek i powoli się odwróciłam. - A zapomniałam o jednym - powiedziałam po czym przywaliłam mu prawym sierpowym na ostrzeżenie. - To za to, że przyjadą chłopaki. Nie czekaj raczej mnie tu wtedy nie będzie, chyba że sytuacja się powtórzy.
Powoli szłam w stronę wyjścia, a oczy wszystkich kierowały się na mnie. Nawet miła pani Margaret teraz się mnie bała. Weszłam do windy i zaczęłam się uspokajać. To tylko parę tygodni. Przetrwasz je na ten przyjazd. Powtarzałam sobie, a po dojechaniu do domu byłam już spokojna.

piątek, 9 stycznia 2015

Chapitre 2

            Znalazłam się w pewnym momencie na dworze. Uderzyło we mnie lutowe zimno. Nie przejmowałam się tym. Biegłam jak najszybciej przed siebie, ale moje szpilki skutecznie to utrudniały. Po policzkach ciekły obficie łzy. Niall był już bardzo blisko mnie. Nie widziałam go, ale czułam jego obecność. Nie dostrzegałam niczego wokół mnie.

            Dopóki nie oślepiły mnie dwa światła naprzeciwko mnie. Znalazłam się na jezdni. W moim kierunku pędził samochód. Na drodze było ślisko. Nie miał szansy zahamować. Boże, przecież on jechał z ogromną prędkością. Patrząc na to, że byłam przeraźliwie chuda, połamałby mnie od razu. Nie przeżyję tego- pomyślałam. Nie mogłam nawet nic pomyśleć. Życie nie przeleciało mi przed oczami. Nie było jak w filmach. Czułam tylko potworne przerażenie i myśl, że zaraz zginę. Nie miałam najmniejszych szans. Gdybym była tęższa i miała grubsze kości, może. Jednak z moim obecnym stanem, nie miałam szans.

          Na mojej twarzy zagościło przerażenie. Bałam się i to bardzo. Jednak w pewnym momencie poczułam na moich ramionach ręce. Ktoś mnie popchnął, a ja zaczęłam spadać z dala od toru ruchu auta, ale ten, kto mnie uratował, stał na moim miejscu. Niall. To wtedy czas zwolnił.

        Patrzyłam głęboko w jego równie przerażone oczy. Stał ubrany w elegancką białą koszulę i czarne spodnie. Jego delikatne, blond włosy opadły mu na czoło. Jego pełne, lekko różowe usta były lekko rozchylone. Wpatrywał się we mnie, a ja nadal spadałam. Auto było od niego zaledwie 10, może 15 centymetrów. Chciałam cofnąć wszystko. Nie wyjść z tego budynku, nie wbiec na jezdnie. To ja powinnam być na jego miejscu, nie on. Uratował mnie, a sam mógł zginąć. Dotarło to do mnie wraz z poczuciem jego rąk. Był gotów oddać za mnie życie, bo mnie kochał. Czułam to patrząc na niego.

        Miał przepiękne oczy w niebieskim odcieniu. Były cudowne, umiałam na nie patrzeć godzinami. Nie chciałam, żeby zasłoniły je na zawsze powieki.

         Kiedy moje pośladki dotknęły ziemi, nogi Nialla, a maskę samochodu dzieliły milimetry. Patrzyłam na niego nadal, cholernie się bojąc. Chciałam krzyczeć, żeby to się nie stało, ale zanim bym otworzyła usta, byłoby po wszystkim. Poświęcił się dla mnie.

        Moje ręce kilka tysięcznych sekund później znalazły się na podłożu. Wtedy auto dotknęło nóg Nialla. Czas zaczął przyspieszać. Twarzy chłopaka wykrzywiła się z bólu. Zamknął oczy i otworzył usta. Cholernie go bolało. Potem całe jego ciało poleciało na maskę samochodu. Był tak wysoki, a samochód tak wąski, że odbił się ramieniem od szyby. Modliłam się tylko, żeby to okazał się zły sen. Wtedy dotarł do mnie jego rozdzierający uszy krzyk. Czułam w nim wiele cierpienia i bólu.

         To wszystko trwało nie więcej niż sekundę. A dla mnie trwało to wieczność. Wtedy czas powrócił do normalności.

        Ciało blondyna opadło gwałtownie na ziemię, a auto już się nie poruszało. Chłopak leżał na plecach. Siedziałam od niego dosłownie dwa metry.

- Niall – wyszeptałam, a w moim głosie wyczuć można było niedowierzanie. Gdyby nie wybiegł za mną od razu, to ja bym leżała na jego miejscu, na pewno martwa. Przeczołgała się do niego. Miał paskudną ranę na ramieniu, widniały w niej resztki szkła. Śnieżnobiała koszula stawała się czerwona w zastraszającym tempie. Trochę pod jego kolanem też dostrzegłam krew. Wydarzył się chyba cud, bo na głowie miał tylko małą, w porównaniu do reszty, ranę.

         Jego oczy były otwarte, ale kiedy zamrugał, wiedziałam, że żyje. Jednak bardzo słabo oddychał i to wzbudziło u mnie przerażenie.

- Niall kochanie – wybełkotałam, nie wiedząc co robić. Wszystkie zasady pierwszej pomocy wyleciały mi z głowy. Nawet nie pamiętałam numeru na pogotowie. To było okropne. Ręce mi się trzęsły. Położyłam dłoń na jego policzku, mając chyba nadzieję, że uśmierzę jego ból. On spojrzał na mnie. Nie widziałam w jego oczach urazy.

- B-boli – wyjąkał. Wtedy po mojej twarzy popłynęły obficie łzy.

- W-wiem – powiedziałam z równym przerażeniem, ale mniej zrozumiale, przez płacz.

- Tu – wyszeptał i wskazał na klatkę piersiową. Boże, wiedział jedno. Żebro przebiło mu płuco. Z bólu nie mógł oddychać. Przeraziłam się. Nie wiedziałam, co zrobić.

- Ratunku! – zaczęłam przeraźliwie krzyczeć. Zauważyłam, że z samochodu wyszedł mężczyzna i szedł w moim kierunku.

- Courtney, nie mogę oddychać – wybełkotał Niall. Wtedy poczułam czyjeś ręce na ramieniu, a ja zaczęłam się rzucać. Nie chciałam, żeby ktoś mnie od niego zabierał. On umierał, ja to wiedziałam. Nikt nie mógł mnie od niego oddzielić.

- Uspokój się, jak mu nie pomogę to nie przeżyje – warknął mężczyzna, a wtedy posłusznie się odsunęłam. Nadal cała się trzęsłam. Nie potrafiłam opanować płaczu i przerażenia. Widziałam tylko, że Niall umiera. Mężczyzna z nim rozmawiał, ale on był taki słaby. Nie mogłam tego znieść. To wszystko przeze mnie.

         Przeczołgałam się do mężczyzny, który oglądał, jakie rany odniósł Niall. Nie zwróciłam na niego uwagi i patrzyłam na chłopaka. Był cały blady i wątły. Moje serce już dawno pękło, a sumienie rozsadzało mi głowę. To wszystko przez moją nieostrożność. Przez nią Niall umierał. Nie mogłam znieść świadomości, że byłam winna jego śmierci.

         Nachyliłam się nad nim i delikatnie pocałowałam w czoło.

- Kocham cię Aniołku – wyszeptał, a ja cicho załkałam. – Będę się tobą opiekował – dodał zamykając oczy, a wtedy nie byłam w stanie opanować mojej histerii.

- Wybacz mi kochanie – wybełkotałam, po czym wstałam od niego.

           Wtedy mój mózg kompletnie się wyłączył. Chyba tamten mężczyzna powiedział, żebym zadzwoniła po karetkę. Po co? Skoro on nie żył. Wiedziałam to. Nie chciałam się już odwracać. Widok martwego ciała osoby, którą kochałam, byłby dla mnie nie do zniesienia. Zaczęłam iść w dobrze znaną mi drogę. W pewnym momencie biegłam szturchając pojedynczych przechodniów. Nie obchodziło mnie to. Wtedy znowu szok wziął górę, bo nie uroniłam ani jednej łzy w drodze do domu. Biegłam tak długo, dopóki nie znalazłam się przed nim. Wbiegłam po schodach i weszłam do mieszkania bez problemu, bo jak zwykle nie zamknęłam za sobą drzwi, gdy wychodziłam. Wpadłam do środka i ruszyłam w stronę sypialni. Kiedy się w niej znalazłam, wyjęłam z szafy walizkę i zaczęła wrzucać do niej wszystkie moje ubrania. Wkładałam do niej wszystko, co wpadło mi w ręce. Od majtek przez swetry na kąpielówkach kończąc. Nie zważałam na nic. Przeszłam do salonu i wzięłam z niego najpotrzebniejsze dla mnie rzeczy. Wróciłam do pokoju i nagle dostrzegłam fotografię. Fotografię, na której byłam ja Niall. Wszystko nagle we mnie uderzyło. To, że jego nie było i dlatego się pakowałam, żeby najbliższym samolotem uciec z Milton Keynes. To właśnie dlatego się pakowałam. Uświadomiłam sobie, że nigdy więcej go nie przytulę ani nie pocałuję. Nigdy nie zobaczę jego uśmiechu i jego pięknych, niebieskich oczu. Wówczas dopadła mnie histeria. Zaczęłam potwornie płakać. Odwróciłam się i zobaczyłam moje odbicie w lustrze. Moje ręce był pokryte jego krwią i to samo moja sukienka. Wpadłam w panikę. Pobiegłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Odkręciłam go i nawet nie przejęłam się, że leciała z niego zimna woda. Chciałam zmyć z siebie jego krew. W rozpaczy, gdy widziałam, ze z sukienki nie schodzi, zdarłam ją z siebie. Stałam w samej bieliźnie, a lodowata ciecz opadała na mnie. Płakałam tak bardzo, że zaczęłam się krztusić. Oparłam się o ścianę i się osunęłam. Nie byłam w stanie nic zrobić, nawet się ruszyć. Mogłam jedynie płakać. Ból, jaki przeze mnie co chwila przechodził, był nie do zniesienia. Czułam się jak morderczyni. Czułam, że byłam najbardziej odrażającym potworem na Ziemi. Ta myśl okropnie mnie przytłaczała.
         Po kilkunastu minutach, gdy cała trzęsłam się z zimna i byłam względnie bardziej spokojna, wyszłam spod prysznica. Nie ruszyłam sukienki, mogła tam zostać. Spojrzałam na moje odbicie. Mój makijaż był cały rozmazany, a włosy mokre i potargane. Byłam cała sina i zmęczona. Wyglądałam okropnie, chociaż i tak nie oddawało to tego, jak czuła się moja dusza. W odbiciu powinien pojawić się jakiś ork albo inne przeraźliwe stworzenie.

         Spakowałam najpotrzebniejsze kosmetyki, rzeczy do make-up’u nie były mi już potrzebne. Nie miałam dla kogo poprawiać swej urody, a i tak byłam odpychająca.

„Jesteś piękna najdroższa” rozebrzmiał w mojej głowie głos Nialla. Taka byłam, zanim go nie zabiłam. Mój kochany blondasek nie żył. Mogłam się równie dobrze zabić, a to byłaby ucieczka od problemu. Wołałam cierpieć za to, co zrobiłam. Wróciłam do mojej sypialni i wrzuciłam kosmetyczkę do środka. Wyjęłam z walizki jakieś ciuchy i je na siebie założyłam. Nie obchodziło mnie, ze byłam cała mokra. Po co mi to było…

       Wyszłam z bagażem z sypialni. Wówczas dostrzegłam bukiet różowych róż, które Niall dał mi dzień wcześniej. Nawet nie miałam siły już bardziej płakać. Podeszłam do wazonu i wyjęłam kwiaty. Nie mogłam zostawić tam ostatniej rzeczy danej mi przez mojego najukochańszego. Trzymałam je i poszłam do kuchni. Wyjęłam z jednej z szafek pudełko z lakami. Wyjęłam z niego małe opakowanie z środkami uspokajającymi. Nie mogłam się powstrzymać i wysypałam dwie tabletki. Po dłuższej chwili namysłu wysypałam chyba z 10. Chciałam być otępiała i chociaż na chwilę uspokoić ból, jaki sprawiało mi moje sumienie. Miałam ochotę krzyczeć, że wiedziałam, że go zabiłam, ale nie chciałam, żeby ktoś mnie usłyszał. Połknęłam tabletki i schowałam opakowanie do kieszeni bluzy. Z innej szafki wyjęłam wszystkie moje oszczędności. Portfel i komórkę zostawiłam na balu. Zresztą, nie było mi to potrzebne.

         Wyszłam z mieszkania zostawiając drzwi otwarte na oścież. Z Milton Keynes było niedaleko do lotniska. Wystarczyło wejść w autobus i tam pojechać. Oszczędności miałam duże, nawet bardzo. Starczyłoby mi na lot wszędzie. Nie miałam jakiegoś konkretnego celu. Chciałam po prostu wejść na lotnisko i kupić bilet na najbliższy samolot.

Tak też się stało.                                  

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Chapitre 1

*21 kwiecień*
      Siedziałam w łazience i szykowałam się na kolejną randkę z Niallem. Przerwałam na chwilę malowanie rzęs i spojrzałam na siebie w lustro. „Dlaczego ja to robię?” – zadałam sobie pytanie. Przecież on ma dziewczynę, czemu akurat ja musiałam być tą drugą, zawsze. Potrząsnęłam głową, aby wybić sobie te myśli z głowy i wróciłam do kończenia makijażu.
       Miałam na sobie czerwoną sukienkę w cekiny, bez ramiączek. Włosy związałam w typowo modnego kucyka, a czerwone usta stały się już moim "rytuałem". Spojrzałam na lustro i uśmiechnęłam się lekko, co jak co, ale urody, można mi pozazdrościć. Wybiła godzina 18, a wraz z nią odezwał się dzwonek. Założyłam moje nowo kupione koturny i skierowałam się na dół. Spojrzałam w wizjer i zobaczyłam blond włosy. Powoli odkluczyłam drzwi i otworzyłam.
- Nie wiedziałam, że jesteś taki punktualny – uśmiechnęłam się lekko i poczułam, jak moje policzki robią się ciepłe.
- Ja sam nie wiedziałem – powiedział lekko się śmiejąc.
- Wyglądasz pięknie, ale lepiej już jedźmy, a i to dla ciebie – oznajmił, po czym podał mi bukiet różowych róży, moich ulubionych. Odwróciłam się do niego tyłem i powoli zamknęłam drzwi. 
- Możemy iść. – Uśmiechnęłam się, po czym złapałam go za rękę.  
- Czy dowiem się gdzie jedziemy?
- Nie, to niespodzianka. – Uśmiechnął się, a ja od razu poczułam motylki w brzuszku. Pocałowałam go lekko w policzek i wsiadłam do samochodu. Droga przebiegła bardzo szybko i znaleźliśmy się w jakimś lesie. Przypomniała mi się scenka z pewnego horroru, gdzie Niall mnie zaraz zabije, ale zaczęłam się śmiać z tego pomysłu, a gdy spojrzałam na chłopaka, on patrzył na mnie ze zdziwieniem. 
- Lepiej nie pytaj – powiedziałam po czym wysiadłam z samochodu.  Czy musimy jeszcze gdzieś przejść ?
- Tak, ale tylko kawałek, lecz muszę zawiązać ci oczy, w końcu to niespodzianka. – Poczułam jak złapał mnie za rękę i powoli ruszyliśmy w nieznanym kierunku. Po około 10 minutach znudziło mi się i musiałam zapytać 
- Daleko jeszcze ?
- Już dawno jesteśmy na miejscu, tylko chciałem cię podroczyć – powiedział po czym usłyszałam jego śmiech. Rękę złożyłam w pięść i na oślep walnęłam lekko.
- Ej za co to ? – usłyszałam jego śmiech
- Chcesz jeszcze raz ? Nie ? To ściągnij mi to wreszcie. – Po moich słowach poczułam, jak powoli zdejmował opaskę z moich oczów. 
- Niall – wyszeptałam, a w moim głosie wyczuć można było niedowierzanie.
- Więc zgadłem, że piknik pod gwiazdami to coś romantycznego. – Podniosłam powoli głowę z jego klatki piersiowej i nasze spojrzenia się spotkały. Pocałował mnie i coraz mocniej nas to wciągnęło. Powoli podchodziliśmy do małego koca. Położył się na nim i pociągnął mnie za sobą. Leżałam na nim i wtulałam się w jego szyję, a on całował moją głowę.
- Czemu tak nie może być zawsze Niall ? – Już otwierał usta, żeby mi odpowiedzieć, ale wiedziałam odpowiedź . Przyłożyłam mój palec do jego buzi pokazując, aby nie odpowiadał, po czym znowu przytuliłam się do niego, jakby było to nasze ostatnie spotkanie. Jutro bal, a on idzie ze swoją dziewczyną, znowu będę samotna – pomyślałam. Parę łez spadło na jego koszulkę, a ja mocniej wtuliłam się w niego.
*22 kwietnia*
Dochodziła godzina 19, za godzinę bal, a ja nadal nie mam pojęcia, co na siebie włożyć. Nie to co wczoraj, kiedy wiedziałam dla kogo. Dziś jednak nie ma takiej osoby. Tymczasowo miałam na sobie dres i luźną bluzkę. Najlepiej zostałabym w domu i nie szła. Usłyszałam dzwonek i ociężale zeszłam po schodach, spojrzałam w wizjer i otworzyłam drzwi.
- Czego chcesz Payne ?
- Też cię miło widzieć Cath. – Uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Zadam pytanie jeszcze raz, jaki jest powód, że przyszedłeś. – Stałam tam i zerkałam na niego tak, aby tego nie widział.
- Mam cię zabrać na bal, Sophia nie może iść, a obiecałem to Niallowi. – Spojrzałam na niego z nadzieją, może jednak nie będę sama.
- Będę za 10 minut, rozgość się w salonie. 
Pobiegłam na górę i wyciągnęłam moją nowo kupioną sukienkę, specjalnie na tę okazje. Była niebieska, z jednym rękawem. Włosy rozpuściłam i lekko przeczesałam rękoma, oczy i rzęsy pomalowałam lekko, a usta jak zwykle czerwone. Nowe szpilki już były na moich nogach, zgarnęłam jeszcze moją małą torebkę i powoli zeszłam na dół. Skierowałam się do salonu i postukałam go lekko w ramię. 
- Możemy iść.
Pięć minut później byliśmy już pod budynkiem „Binkowskim”. Złapałam Liama za rękę, był to impuls chciałam po prostu poczuć kogoś koło siebie wiedzieć, że nie jestem sama. Spojrzałam w obie strony i kiedy wracałam wzrokiem zobaczyłam Nialla całującego Suki, moją najlepszą przyjaciółką, a jego dziewczynę. Pociągnęłam Liama za rękę i skierowałam się w ich stronę. Kiedy zorientowali się, że mają towarzystwo, zrobiło się lekko niestosownie. Zobaczyłam ten kochany uśmiech na buzi mojego najdroższego, ale nie zwracałam na to uwagi.
- Suki, masz ochotę na drinka ?
- Z przyjemnością, zaraz wracam kocie.
Pociągnęłam ją za sobą sugerując, że mi się śpieszy. Podałam jej drinka i zaczęliśmy rozmowę. 
- Niall i ja mamy zamiar wziąć ślub. Wiem, że mi się oświadczy – powiedziała dumna, a ja wyplułam mój drink.
- Ty sobie jaja robisz ? – powiedziałam lekko zszokowana. 
- Jestem bardzo poważna. – Jej mina nie wyrażała zadowolenia. Tego już nie mogłam wytrzymać.
- Ty nic nie rozumiesz –zaczęłam krzyczeć, a oczy wszystkich zwróciły się na nas. Zobaczyłam spanikowane spojrzenie Nialla, ale nie mogłam tego więcej ukrywać.
- Niall  i ja spotykamy się odkąd jest z tobą i mówi mi wszystko. Ty nie rozumiesz, ja go kocham! I jeżeli chciałby ci się oświadczyć, to by mi powiedział. Kochamy się, a ty się nic nie masz do tego. – Widziałam jak Niall biegnie w naszą stronę, ale nie zwracałam na to uwagi. Zaczęłam biec w stronę wyjścia.

sobota, 3 stycznia 2015

Prologue

         Wzięłam herbatę i poszłam w stronę sypialni. Mieszkanie nie było duże, nie potrzebowałam niesamowitego apartamentu, na który i tak nie było mnie stać. Nie miałam koło siebie nikogo. Absolutnie nikogo. Żadnych przyjaciół, nic. Jednak nie chciałam ich mieć. Wolałam być sama. Kompletnie sama w moim własnym świecie. Tam, gdzie nikt mnie nie skrzywdzi. Bałam się ludzi, nawet bardzo. Nie można im było ufać. Byli przebiegli, źli i najchętniej wszystkich by poniżyli. To mnie w nich przerażało. Myślałam, że wszyscy tacy są. Do czasu, gdy poznałam jego. Pokazał mi piękno życia i ludzi. Jednak…On miał kogoś u swego boku…Mimo wszystko, był ze mną, kochał mnie! Kochał mnie tak mocno! Kochał mnie, a przeze mnie nie żył! Bo mnie kochał. Kochał za bardzo. A jak to się wszystko dokładnie stało. Zaraz się dowiecie…